Actros 2545 to klasyczna ciężarówka pod zabudowę objętościową. Mniejsze koła, zabudowa Wieltonu i opcjonalna przyczepa pozwalają na transport towarów o dużej pojemności.
Stawiając na maksymalną pojemność Mercedes zapomniał o tym, że ciężarówka czasami musi pokonać niewielkie nierówności nawierzchni. Mercedes-Benz Actros 2545 na „małych kołach” to propozycja dla odważnych przewoźników. Nisko zawieszone nad drogą elementy kabiny przyprawiają kierowców o szybsze bicie serca. W duchu każdy z nich złorzeczy na niekompetentnych drogowców pozostawiających dziury w jezdni i budujących wysokie krawężniki, o które łatwo uszkodzić przedni zderzak. Tak poza tym mamy całkiem zgrabną i komfortową ciężarówkę do transportu towarów o dużej objętości i małej masie.
Ze względu na wysokie umiejscowienie kabiny, do jej wnętrza prowadzi aż 5 stopni. To niewiele, jeśli nie musimy często pokonywać tej drogi. Na szczęście wnętrze wynagradza nam trud i przyjmuje eleganckim wykończeniem, wysokiej jakości materiałami i nowoczesną, ale ergonomiczną deską rozdzielczą. Niczym w osobowych mercedesach Actros oferuje całą gamę urządzeń pokładowych niezbędnych kierowcy. Fotel kierowcy znajdujący się w Actrosie stanowi klasę samą dla siebie. Jest bardzo wygodny nawet podczas bardzo długiej jazdy. Ponadto wyposażony jest w wszechstronną regulację plus możliwość amortyzacji bujania wzdłużnego. Dodatkowo jest wentylowany i ma regulowane podparcie boczne oraz podwójną regulację podparcia lędźwiowego – niezastąpioną podczas dalekich tras. Jedynym mankamentem foteli jest tapicerka, przyjemna w dotyku, lecz zbierająca zanieczyszczenia. Charakter szoferki preferuje obsadę jednoosobową, gdyż zamiast pełnoprawnego fotela pasażera mamy kącik wypoczynkowy z umieszczonym na stałe siedziskiem. Są, co prawda dwie, superwygodne leżanki, ale jazda na sztywnym fotelu nie daje odpowiedniego komfortu niezbędnego podczas wypoczynku. Ciekawym rozwiązaniem jest wysuwana ze środkowej części pod leżanką, lodówka w dodatkowej, plastikowej, odpornej na siadanie obudowie. Na postoju nie obędzie się także bez rozłożenia stolika i przygotowania posiłku. W kabinie Actrosa stoliki są dwa. Jeden rozkładany z tylnej ściany – solidny i pewnie mocowany. Drugi rozkładany z deski rozdzielczej – wiotki i niepewny.
Po zajęciu miejsca za kierownicą i pokonaniu kilku kilometrów dochodzimy do wniosku, że nie każdy kompromis jest dobry. Ze względu na poprawę aerodynamiki cofnięto nieco za mocno za przedni słupek lusterka wsteczne. Efekt jest taki, że kierowca traci przez nie pole widzenia, co jest szczególnie odczuwalne na rondach. W lusterkach ujawnił się także kolejna wada. Mianowicie, zabudowa została tak wykonana, że zasłania w zwierciadłach tylne koła. Nie ułatwia tym samym pracy kierowcy, który nie może precyzyjnie określić zachodzenia zwisu. Pomijając te mankamenty, których z pewnością w przyszłości można uniknąć, Actros daje kierowcy dużą frajdę z jazdy. Mocny, 450-konny silnik zawsze ma pod stopą odpowiednią dawkę energii do sprawnego rozpędzania. Nad pracą kierowcy czuwają wszystkie znane ludzkości systemy wspomagające i bezpieczeństwa. W tym dopracowany radar pomiaru odległości służący do utrzymywania zadanej odległości od pojazdu poprzedzającego i informujący o niebezpiecznym zbliżaniu się do przeszkody.
Kierowca ma w Actrosie dobrego kompana zarówno podczas jazdy jak i codziennej obsługi. Pod klapą maski schowano najważniejsze elementy obsługowe plus pilota do opuszczania kabiny. To sprytne miejsce ukrycia pilota uniemożliwia unoszenie kabiny przy zamkniętej klapie, co niechybni skończyłoby się zniszczeniem elementów poszycia.
Z zewnątrz kabiny możemy dostać się do ogromnego schowka na brudne rzeczy, który można otworzyć także z wnętrza.
Podsumowując kilka chwil spędzonych z nowym Actrosem. Jest to ciężarówka skupiona wokół kierowcy. To on jest w centrum wydarzeń i to on ma mieć zapewniony największy komfort zarówno podczas pracy jak i wypoczynku.
Autorem tego tekstu jest:
Wojciech Góra